Czarne, czerwone, zielone i białe - wszystkie herbaty Dilmah rosną w rytmie natury. W górach albo nad oceanem, w tropikalnym słońcu lub w strugach deszczu. Czasem zrywane są w chłodne poranki, a czasami w upalne popołudnia. I dlatego jedne mają mocny smak, inne z kolei bardzo lekki. Różnią się też kolorami naparów - brązowymi, pomarańczowymi albo nawet jasnożółtymi.
Herbaty Dilmah to dar natury, który w pełni doceniamy. W odpowiednim momencie zrywamy listki, przetwarzamy je tradycyjnymi, sprawdzonymi sposobami i szczelnie pakujemy, żeby zabezpieczyć to, co w nich najlepsze, aż do chwili zaparzenia.
Podobno herbatę pije się, by uciszyć zgiełk świata...
I rzeczywiście kojarzy się ona ze zwolnieniem tempa, odprężeniem. Na przykład Japończycy potrafią godzinami popijać ją w swoim ogrodzie, odrywając się w ten sposób od pędzącej rzeczywistości. Ale żeby poczuć się lepiej, wystarczy czasem kilka minut oddechu - tyle, ile trwa zaparzenie kubka dobrej herbaty.
Herbaty Dilmah należą do świata "slow" - to produkty regionalne, ściśle związane z miejscem, w którym wyrosły liście, oraz z lokalną społecznością zajmującą się uprawą, zrywaniem i przygotowaniem "zielonego złota Cejlonu".
Rodzina Fernando to prawdziwi pasjonaci herbaty - piszą na jej temat książki, wymyślają przepisy kulinarne z jej wykorzystaniem, prowadzą kursy degustacyjne. Przede wszystkim jednak uprawiają herbaciane ogrody i produkują własną herbatę Dilmah. Robią to z szacunkiem dla natury, dzięki czemu jest tak świeża i bogata w smaki.
Merrill, Dilhan i Malik Fernando nie tylko produkują herbatę, ale też wzmacniają więzi pomiędzy człowiekiem i otaczającym go światem. Misją fundacji Dilmah Conservation jest zachowanie rytmu natury - ochrona lokalnej przyrody, której częścią są także krzewy cejlońskiej herbaty.